PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=121882}

Ostatni człowiek na Ziemi

The Last Man on Earth
6,7 1 838
ocen
6,7 10 1 1838
6,7 3
oceny krytyków
Ostatni człowiek na Ziemi
powrót do forum filmu Ostatni człowiek na Ziemi

Jestem legendą

ocenił(a) film na 9

Teraz nadchodzi konkurencja w postaci Willa Smitha, ale myślę że nowy film z nim jest tylko nastawiony na efekciarstwo,a nie na klimat, w filmie z Pricem czuło się to osamotnienie, pustkę i strach przed tym co przyniesie kolejna noc...

Ewela

Myślisz i masz rację. I Am Legend niestety nie jest tak dobre jak ten film.

ocenił(a) film na 4
Indrid_Cold_84

Bo było lepsze

ocenił(a) film na 6
quentintarantinofan

Tak, oczywiście...

Ewela

mnie osobiście jestem legendą rozbroiło... will smith zagrał super... cały film nie wiadomo czy oszalał czy się zgrywa...

dlatego chcę zobaczyć ostatniego człowieka na ziemi i omega mana... żeby porównać...

ocenił(a) film na 8
wojtekurbanski

"Jestem legendą" nastawiony jest rzeczywiście bardziej na "efekciarstwo", tyle że efekty (w postaci `gumowych` para-wampirów) sprawiają, że bardziej pasuje określenie "tandeciarstwo". Niestety.

Dla mnie "The Last Man On Earth" jest filmem efektowniejszym, mądrzejszym, po prostu znacznie lepszym. Może dlatego, że jest bardzo wierną adaptacją książki?

bite_2

Tia , a może dlatego że film jest dużo starszy i większość osób twierdzących TEN film za lepszy kieruję się przedewszystkim Nostalgią , a nie tym że ten film jest tak naprawdę kolejnym "śmiesznym" filmem z lat 60 tych :].
Moim skromnym zdaniem w nowych superprodukcjach nie dostrzega się już głębi nie ze względu na to że jej nie ma , lub że jest nikła , ale dlatego że efekty specjalne/praca kamer/aktorstwo jest o TYLE lepsze od starych filmów że po prostu człowiek zwraca uwagę tylko na nie i później psioczy że film był płytki i głupkowaty,a niekoniecznie tak jest naprawdę.

ocenił(a) film na 6
marobot_2

Nie żartuj, że w "Jestem legendą" efekty, praca kamer i aktorstwo było lepsze. Tam wszystko leży i kwiczy. Komputerowe zwierzaczki i stworki raniły moje poczucie estetyki. W filmie z Price'em jest przynajmniej klimat. Nie potrzeba wielkiej ilości akcji czy efektów komputerowych, by film zaciekawił. No i zakończenie, które o wiele fajniejsze zostało przedstawione w "Ostatnim człowieku". "Jestem legendą" przy tym filmie to nudny, niedorzeczny kawałek taśmy filmowej, który nie powinien powstać.

marobot_2

Nie zartuj, podaj przyklady takich superprodukcji z glebia, ktorej nie widac...

Ewela

O przepraszam, ja w I AM LEGEND czułem pustkę, osamotnienie może nie, bo miał już psa, a strach przed kolejną nocą był mniejszy, bo Will się jakoś lepiej, adekwatnie do obecnych czasów zabezpieczył.

Nie przesadzajcie, że "Ostatni człowiek na ziemi" to taki genialny film. Na tamte czasy był fajny i doceniam to, ale obecnie oglądając go o mało nie umarłem z nudów. Zero dynamiki i akcji.

I nie narzekajcie też na animacje w filmie z Willem, bo po prostu taka była idea tego filmu. "Ostatni..." też nie był wierną kopią i MASA treści została przerobiona.

Ciekawy jestem czy wszyscy komentujący tutaj przeczytali książkę?

Po prostu fajnie sobie porównać film do książki i najnowszej adaptacji. A takie wygłaszanie peanów na temat "Ostatniego..." uważam za pozę w większości przypadków, bo proszę Was, nie mówcie, że właśnie takie filmy byście chcieli obecnie oglądać...

Horror ma być efekciarski, bo ma przestraszyć i dostarczyć rozrywki. Jak dla mnie większy fun był z Willem. :)

PS: Gra aktorska Vincenta Price'a i spółki mnie rozłożyła... może to po części wina reżysera i ekipy, ale te miny i teksty... i np. ten moment jak Vin klepie swoją żonę w ramię, po tym jak im zabrali córkę... no no no... :D

Pozdrawiam :)

Publius

Wynudziles sie powiadasz? "Zero dynamiki i akcji", "Gra aktorska Vincenta Price'a i spółki...", coz, masz swoje zdanie.
Dla mnie jednak nadal liczy sie dobry scenariusz i pomysl nad "efekciarstwo" i zaslaniamie nim ewidentnych brakow.

Odswierzylem sobie "Ostatni człowiek na ziemi" 1964r. i z przyjemnoscia obejzalem do geszcze raz. Wcale sie nie nudzilem, a wszystko co dzialo sie na filmie mialo swoje uzasadnienie, nawet to, dla kogo bohater byl legenda i z jakiego powodu. Zgadzam sie takze z przedmowca, ten film ma klimat. To nie jest groza wynikajaca z naglego pojawienia sie gumowego potworka, ale z potwornosci sytuacji w ktorej znalazl sie bohater,
w odroznieniu od "I am the legend", ktory to widzialem takze kilka dni temu i ...ktory doprowadzal mnie do frustracji glupawym scenariuszem. Moze troche przesadzilem , do frustracji doprowadzila mnie druga polowa.
Nowa adaptacje porownywalbym raczej do "Omega Man" 1971 z Hestonem, ktora i tak jest bardziej spojna i logiczna.

Co do gry aktorskiej, szczerze watpie, czy dobra gra i zla gra robi dla Ciebie roznice. Prawdopodobnie nie bylbys w stanie rozroznic, kto gra, a kto jest modna i efekciarska gwiazda mlodzierzowa.
Nie bede sie tu specjalnie czepial Willa Smitha, ale na jego miejscu mogl byc prawie kazdy inny aktor, nie robiloby to takze wielkiej roznicy, chyba ze kasowej.

Tak jak pisalem, "I am the legend", powiedzmy pol filmu niezle, a dalej co? Koles wariuje na widok manekina. Po 3 latach praktyki wpada w pulapke jak dzieciak. Te jego adekwatne zabezpieczeina sa lekko mowiac do bani. O zabezpieczeniu laboratorium lepiej nie wspominac, bo w koncu trzyma tam tylko zarazonych czasem. Brak wyjscia awaryjnego to chyba zwyczajne niedopatrzenie, bo w koncu nigdy nie liczyl sie z mozliwoscia, ze go znajda. (W ostatnim czlowieku... bohater nie ukrywa sie i co noc przychodza pukac mu do drzwi, i to takze ma uzasadnienie). I w koncu jakze naiwne i naciagane zakonczenie, nawet dziecko wymysliloby cos ciekawszego i bardziej trzymajacego sie kupy.
I chcesz powiedziec, ze takie filmy chcialbys ogladac?

El_Draque

Wiesz co, nie wiem czy zaczynać odpowiedź nawet, bo już ja znam takie pogadanki. Od razu zgrywasz speca, a mnie od razu oceniasz jako takiego co to "Prawdopodobnie nie bylby w stanie rozroznic, kto gra, a kto jest modna i efekciarska gwiazda mlodzierzowa". I skąd to niby wiesz? Jeśli na tej samej podstawie oceniasz filmy, tak jak oceniłeś mnie, to patrz moje pierwsze zdanie. Tak BTW to "młodzież".

Kolejna sprawa - czytałeś książkę? Bo to bardzo ważne, jeśli krytykujesz scenariusz i rozwiązania w obu filmach.

Jaki pomysł i co nazywasz efekciarstwem? I o jakich brakach mówisz?
Ja przynajmniej podaje swoje neutralnie nastawione do świata zdanie i fakty, które można podważać. A Ty od razu mnie oceniasz, jakbym to ja był tematem dyskusji.

Ja na miejscu Willa wolałbym Żebrowskiego.
Z tego co napisałeś wynika, że jakby grał inny aktor niż Price, to byłaby to jakaś różnica? Jakby był inny, to byłaby taka sama różnica, jak po zmianie Willa - film byłby trochę INNY.

"Te jego adekwatne zabezpieczeina sa lekko mowiac do bani." - Vincent miał lepsze - kawałek zgniłej deski tu i tam.

Ja to rozumiem, Ty może nie - adaptacja filmowa takich tworów musi być dostosowana do obecnych czasów (chyba, że z koncepcji wynika inaczej), bo to jakby nie było kino rozrywkowe.
I AM LEGEND miał taką, a nie inną koncepcję i tyle.

Co tam jest bez sensu? Mówisz o potworności sytuacji. Will też na wakacjach nie był. Po tylu latach samotności też sfiksował i zaprzyjaźnił się z manekinami - przecież było to jasno pokazane w filmie. Czyżbyś nie zauważył? Dlatego też mogło mu odwalić jak zobaczył kolegę manekina na zewnątrz. Tyle z (para-rara)psychologii.

"O zabezpieczeniu laboratorium lepiej nie wspominac, bo w koncu trzyma tam tylko zarazonych czasem. Brak wyjscia awaryjnego to chyba zwyczajne niedopatrzenie, bo w koncu nigdy nie liczyl sie z mozliwoscia, ze go znajda."
O jakim niedopatrzeniu mówisz? Trochę to nielogiczne co napisałeś.
Z koncepcji filmu wynika, że te zombiaki są potwornie silne. Dlatego zabezpieczył laboratorium - proste.

Nie powiesz mi chyba, że w "Last..." jest mniej niedopatrzeń? ;)

Wymieniaj dalej niedopatrzenia, myślę, że będę w stanie je obalić ;) A może znajdziesz coś nie do obalenia :) Film jest spójny i pomimo tego, że to hollywódzki twór ku uciesze mas, to i tak go będę bronił, bo to fajny film. Osobiście wolę i tak inne, ambitniejsze kino.

A co do legendy? Przecież w I AM LEGEND było jasno i precyzyjnie przedstawione to, czemu Will stał się legendą. No może nie jasno - było to ukryte "między wierszami" i trzeba było trochę zrozumieć film. Dziwne, że tego nie wychwyciłeś, skoro się tak kreujesz na speca od analiz filmowych ;)

PEACE

Publius

Sorry ale żeby uwierzyć że komuś odwala bo został sam na ziemi, muszę zobaczyć coś więcej niż rozmawianie z manekinami.
I am Legend jest płytki fabularnie, a i Will, który umie dobrze grać, tu gra słabo. Ale jakże mógł zagrać jeśli scenariusz jest do dupy?

Ewela

Nie można porównywać 'I am legend' do 'Last man on Earth'. Jesli już to tematyką. Ten pierwszy ssie, nie wiem czym się tak ludzie podniecają. A to że ten drugi jest czarno-biały i ma więcej niż 10 lat wcale go nie umniejsza. Ale co dziadek będzie dyskutował z wiedzącymi wszystko piętnastolatkami :D To już inne spojrzenie na kino. Kiedyś liczył się warsztat, dziś licza się efekty...

ocenił(a) film na 7
Ewela

Heh przyznać muszę, że oba filmy dobre. Lubię Smitha i ten klimat, sam film jest dynamiczny mimo osamotnienia.
Starsza ekranizacja co oczywiste ma klimat i urok.
Podoba mi się inny sposób funkcjonowania bohaterów co wynika z czasów w jakich żyją.
Oba filmy są po prostu dobre i warte polecenia.

ocenił(a) film na 9
mbm1988

Też tak uważam, oba filmy są świetne. Klimat czułem zarówno w jednym jak i w drugim.
Jedyne co mi się nie podobało w Last Man to zakończenie.

Ewela

Nazywanie filmu z W. Smithem "I am Legend" 'efekciarskim' jest po prostu żałosnym okazaniem braku wiedzy, a może i czystą ignorancją.

Ludzie mówiący o "warsztacie" filmu "Last Man on Earth" ( Pikuslaw ) też nie wykazują się zbyt duża wiedzą filmową.

Ale czego oczekiwać od osób, które niezwykły warsztat w filmie "Dyktator" oceniają na 8/10.

Gratuluję tylko gustu filmowego.

ocenił(a) film na 9
MarekAntonivsz

Żałosny to jest brak okazania szacunku dla czyjegoś zdania, mnie się starsza wersja podobała bardziej i tyle na ten temat. Czystą ignorancją też się wykazałeś, bo nie jesteś chyba w stanie pojąć, że każdy ma własne upodobania.Dla ciebie gorsze jest to co mi się podoba, a komuś może nie podobać się a wręcz śmieszyć twój gust. Pojęcia nie masz o mojej wiedzy filmowej, poza tym ani ty ani ja nie jesteśmy w stanie wiedzieć wszystko o każdym filmie.A to, że się wie dużo na temat jakiś filmów, to jeszcze nie znaczy, że będą się nam podobać.Dziękuję za gratulację gustu filmowego, on jest mój i tylko mój, czyjegoś nie oceniam, bo nic mi do tego, ani tobie-mogę ocenić tylko film.Na przyszłość nie patrz tylko na czubek własnego nosa, panie mądralo, bo się zdziwisz jak inni zaczną oceniać ciebie.Nie oczekuję, że zrozumiesz moją wypowiedź, bo od takich nadętych bufonów nie oczekuję zrozumienia...co się dziwić po osobach, które nawet nie mają odwagi pokazać jakie filmy lubią.

Ewela

Ewela - radzę czytać wypowiedzi ze zrozumieniem.

"Nazywanie filmu z W. Smithem "I am Legend" 'efekciarskim' jest po prostu żałosnym okazaniem braku wiedzy, a może i czystą ignorancją." - tu nie chodzi o TWOJE ZDANIE, lecz o to, że użyłaś terminologii, która ma się nijak. To tak, jakby powiedzieć, że lód jest zły, bo jest zbyt słony. ( a wiadomo, że lód może być słodki )

Pozdrawiam i następnym razem proszę się zapoznać z terminologią, której używasz.

Ewela

Jeśli nadal nie zrozumiałaś, o co mi chodzi, wyjaśnię w sposób jeszcze łatwiejszy i bardziej przystępny.

Filmem efekciarskim można OBIEKTYWNIE nazwać "Transformers", gdyż użyto tam multum CGI itp. Jedyne, do czego użyto CGI w filmie "I am Legend" to kreacja Zombie, nic innego. Do sfilmowania zarośniętego Nowego Jorku użyto makiet i naturalnej roślinności - tak więc użycie słowa EFEKCIARSKI jest niepoprawne i ma się nijak do Twojego gustu czy też jego krytykowania, a pokazuje brak wiedzy, a może i ignorancję.

O gustach się dyskutuje, stąd też każdy z nas jest na tymże forum filmowym. Ale brak wiedzy, czy też niepoprawne wysławianie się i używanie terminologii filmowej może być jak najbardziej krytykowane.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
MarekAntonivsz

Dobrze, panie specu od efektów, nie znam się na efektach CGI, więc tu się zgodzę na bycie ignorantką, jednak ja po prostu uważam, że klimat w starej wersji był lepiej zbudowany, pomimo że brakowało tam efektów CGI.Poza tym o gustach można rozmawiać, ale nie krytykuje się tu osób i ich gustów, tylko filmy i ludzi ze świata filmów, po to jest to forum.Powinnam założyć forum o nazwie "Ewela", tam będziesz mógł się wyżyć, ale ostrzegam nie jestem aktorką ani reżyserem.

ocenił(a) film na 9
Ewela

PS.Nie wiem jaką ty masz wiedzę i z czego i vice versa, ja napewno nie mam żadnej wiedzy technicznej, a przynajmniej jest ona marna, przyznaję,zwracam uwagę na to co film chce przekazać lub jak ja go odbieram, na jego atmosferę, na to czy aktorzy przekonująco przekazują emocje.To jest dla mnie ważne.Oczywiście również pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
Ewela

macie napisy pl?

damian252

https://www.youtube.com/watch?v=bcqcgBJaHmE
Pełna wersja z napisami

ocenił(a) film na 5
Jura_stanley

dzieki

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones